wtorek, 13 maja 2008

Russ - święto abiturientów

Ostatnio opisywałam w zaledwie kilku zdaniach zjawisko Russ. Okazuje się, że ta tradycja jest znacznie ciekawsza i zasługuje na dłuższą notkę. Po zasięgnięciu języka dowiedziałam się sporo interesujących rzeczy:


Russ

Russ to święto wszystkich abiturientów w Norwegii. Po trzynastu latach nauki, czyli ukończeniu szkoły podstawowej i liceum ale jeszcze przed „maturą” norwescy uczniowie rozpoczynają świętowanie a raczej wielkie szaleństwo. Trwa ona od końca kwietnia do 17 maja czyli Święta Konstytucji, które jest najważniejszym narodowym świętem w Norwegii. Przez trzy tygodnie przyszli absolwenci noszą specjalne stroje, wykonują różne dziwaczne zadania, mieszkają w autokarach, piją na umór, chodzą do szkoły oraz przygotowują się do końcowych egzaminów które odbywają się w ostatnich dniach maja. Jak to wszystko jest możliwe? Nie mam pojęcia, jednak tradycji trwa od wieków ( z jedną przerwą w 1997 roku).

Ubiór ma znaczenie

źródło: www.russen.no

Wszystko rozpoczyna się w ostatni piątek kwietnia. Tradycja nakazuję natychmiastowe przyodzianie stroju Russ, czyli studenta obchodzącego święto Russ. Są trzy rodzaje strojów: kombinezon (w stylu mechaników samochodowych), ogrodniczki (w stylu budowlańców) oraz szerokie spodnie i kurtka. Dodatkowo na wyposażeniu każdego Russ, znajduje się czapka oraz bambusowy kij. Ubiór każdy wybiera sam, jednak najpopularniejszy jest kombinezon a la robotnik. Gdy abiturient zdecyduje się już na rodzaj ubrania pozostaje jeszcze wybrać jego kolor. Ta decyzja jest właściwie z góry wiadomo gdyż, gdyż kolor ubrania świadczy o tym w jaką szkołę uczeń kończy. Czerwony kolor jest najpopularniejszy a oznacza ukończenie w tłumaczeniu na polskie warunki, Liceum Ogólnokształcącego. Kolor niebieski to Liceum Ekonomiczne, kolor czarny jest przypisany szkołom technicznym i budowlanym, zielony szkołom rolniczym i agroturystycznym.

zdjęcie źródło: www.aftenposten.no

Strój Russ na początku jest niczym tabula rasa – to student nadaje mu charakter. Stałą w wyglądzie jest napis Russ 2008 (dany rok), nazwa szkoły i przeźroczysta kieszonka na legitymację szkolną. Wszystko inne to inwencja i kreatywność uczniów. Tym, którym takowych brakuje mogą zaopatrzyć się w ogólnodostępne przeróżne „prasowanki”. Prawie wszyscy na swoich ubraniach umieszczają flagę Norwegii choćby nawet milimetrowych kształtów. Strój jest dosyć obszerny i luźny oraz posiada nieskończenie wiele kieszeni, kieszonek i innych ukrytych schowków. Jest to bardzo ważne, gdyż Russ musi mieć przy sobie wszystko co niezbędne do życia przez 3 tygodnie. Złota zasada brzmi: Nie można ściągać/prać stroju przez cały okres Russ. Jeśli ktokolwiek złamie świętą normę ucina się mu jedną nogawkę.

zdjęcie źródło: www.aftenposten.no

Ostatnim elementem choć wcale niemniej ważnym jest czapka. W czasie trwania Russ uczniowie jej nie noszą, czekają na 17 maja, kiedy to oficjalnie zostają pasowani na Russ. Oczywiście aby oficjalnie zostać Russ trzeba spełnić określone zadania.

Węzły respektu

Z czapki każdego Russ zwisa sznurek zw. ogonkiem na którym zawiązywane są węzły oraz inne przedmioty. Aby móc zawiązać sobie węzeł trzeba wykonać odgórnie wyznaczone zadanie. Im więcej węzłów i różności Russ posiada tym zasługuje na większy szacunek. Lista zadań i ich punktacji znajduje się na oficjalnej stronie Russ. Każde zadanie musi być potwierdzone przez: jedną z osób zarządu „Russ” albo przez 2 innych Russ albo przez 3 rodziców. Jeśli Russ zdobędzie 50 punktów jego sznurek –można pomalować na srebrno przy 70 pkt na złoto.

Przykładowe zadania (oraz przedmioty które można zawiesić po wykonaniu zadań)

- jeden węzeł = nie spać przez 24 godziny

- linijka = siedzieć pod ławką przez całą lekcję

- grzebień = chodzić nago w miejscu publicznym. Ubraniem może być tylko body painting.

- termometr = pływać w morzu przed 1 maja.

- plastikowy widelec = zjeść dużego kebab w 10 min bez używania rąk ani innej pomocy

- plastikowe jabłko = zgłosić się na policję za kradzież jabłek w pobliskim ogródku.

na zdjęciu dziewczyny muszą wsiąść do samochodu z jednej strony i wysiąść z drugiej.

tutaj dziewczyny udawały koty

Domy na czterech kółkach

Russ jest to wielka fetę, do której przygotowania trwają cały rok. Najtrudniejszym elementem tradycji jest zdobycie wana lub autokaru, który będzie domem przez 3 tygodniowy okres Russ oraz środkiem transportu na kończący obchody wielki koncert w stolicy. W zwyczaju jest dobieranie się w 6 osobowe grupki, które będą razem mieszkać oraz przystrajać swój pojazd. W styczniu uczniowie sięgają do swoich skarbonek a ich rodzice do portfeli w celu kupienia pojazdu. Koszt takiego wehikułu to około 10 tyś NOK (100NOK= ok. 45zł). Jednak norweskie firmy ochoczo sponsorują tę inicjatywę zdając sobie sprawę jak wielkim biznesem i reklamą jest Russ. Pomimo dofinansowania lwie koszty ponoszą sami abiturienci przede wszystkim na nagłośnienie. Na wyposażeniu autokaru musi znaleźć się co najmniej kilka potężnych głośników o wielkiej mocy. Dzięki nim uczniowie mogą się bawić przy dźwiękach muzyki oraz skutecznie dokuczać wrednym nauczycielom. Mimo tradycji i pomocy finansowej nie wszystkich stać na zakup wana czy samochodu jednak jeden pojazd na klasę zapewnia i tak dobrą zabawę!

źródło: http://www.thenorwegianway.net/

zdjęcie źródło: www.aftenposten.no


W czasie tych trzech tygodni Russ musi jeszcze uczęszczać do szkoły. W tym okresie piją wszyscy więc ogólnie przyjęte jest, że uczniowie mogą być na lekcjach lekko podpici (w co naprawdę ciężko mi uwierzyć choć na jednym z blogów tegorocznego Russa przeczytałam, że dopóki uczeń trzyma się na nogach dopóty jest dobrze i nie wywalą go ze szkoły sic!). Jednak wymagania nauczycieli się nie zmniejszają a nawet często poprzeczka idzie w górę. Dlatego zazwyczaj młodzież bojkotuje lekcje albo mści się na prowadzących, podjeżdżając wieczorami pod ich domy swoimi czerwonymi autokarami i robi głośne imprezy. Podobno nauczyciele nie mają tego za złe, gdyż pamiętają swoje grzechy z obchodów Russ w przeszłości.

na zdjęciu: od basów pękła szyba

zdjęcie źródło: www.aftenposten.no

Zakazane święto

Russ to tradycja sięgająca poprzedniego stulecia i tak jak teraz tak w przeszłości budziła wiele kontrowersji. Szczególnie dużo zastrzeżeń budziło wszechobecne pijaństwo młodych ludzi oraz szkody przez nich wyrządzone. Teoretycznie przeciętny Russ kończy w tym czasie 18 lat więc z punktu widzenia prawa może legalnie spożywać alkohol. Jednak osiągnęło to tak wielkie rozmiary, że rząd w 1997 roku postanowił ograniczyć wybryki młodych ludzi i zakazał obchodów Russ. Każdy kto nosił strój Russ miał zostać aresztowany i dowieziony do domu. Jednak tradycja była na tyle silna: że ani policjanci, ani rodzice, ani nauczyciele nie egzekwowali zarządzeń, dlatego też rząd poddał się. Jedynie co zmieniono to termin egzaminów końcowych. Wcześniej odbywały się on przed obchodami Russ. Teraz dopiero po, dlatego też uczniowie muszą zachować umiar w piciu aby móc przygotowywać się do matury i do ostatnich zajęć.

Wszystkie drogi prowadzą do Tryvann

Po kilkutygodniowych obchodach nadchodzi kulminacyjny dzień czyli 17 maja. W Święto Konstytucji, każdy Russ ubrany w kompletny strój wyrusza swoim pojazdem na paradę. Jest głośno, zabawowo i radośnie. Każdy abiturient zostaje oficjalnie pasowany na Russ za pomocą bambusowego kijka oraz w zależności od ilości wykonanych zadań doczepia się jemu długi albo krótki ogonek do czapki. Osoba która dokonuje pasowania pyta się zgromadzonych jakie imię nadać przyszłemu Russ, tłum wykrzykuje wcześniej wymyślone imię i zostaje ono wypisane na daszku czapki Russa. Od tej chwili uczeń jest już oficjalnie Russ i może udać się na fetę do Tryvann. Tryvann to zielony teren położony parę kilometrów od Oslo. Tam właśnie aby nikomu nie przeszkadzać organizowany jest kończący obchody wielki koncert. Święto muzyki, zabawy i innych przyjemności to coś na miarę naszego przystanku Woodstock czy innych muzycznych festiwali.

Wygląda to tak:


Jednak nie wszystkich stać na wyjazd do Tryvann, dlatego też poszczególne miasta organizują imprezy dla abiturientów na miejscu. Po imprezach i koncertach pozostaje już tylko jedno powrót do domu i nauka – został tylko tydzień do egzaminów.


A tak wyglądało to kiedyś:

zdjęcie źródło: www.aftenposten.no

zdjęcie źródło: www.aftenposten.no

zdjęcia źródło: www.aftenposten.no

Foto: Thorbjørn Liell

czwartek, 8 maja 2008

witaj maj!

Oto i nadszedł maj - jak to szybko zleciało! Notki o "Bergenes Tidende" jeszcze nie będzie, ponieważ w przyszłym tygodniu idziemy do drukarni i wtedy dopiero będzie publikacja całości ;) Dziś będą różne rzeczy i różne fotki zupełnie random i pewnie dla większości mało ciekawe;)

1 maj
Zawsze gdy jestem za granicą 1 maja z utęsknieniem wracam myślami do Polski - oczami wyobraźni widzę grillowanie na balkonach bloków, stado dzikich turystów na Krupówkach, pseudoturystów na szlakach, roznegliżowane opalające się starsze panie w parkach i ogólne narodowe lenistwo. Tak, w takich rzadkich chwilach tęskno mi do naszego kraju a i poczucie tożsamości jakoś wzrasta 1 maja. W tym roku nie było inaczej. Obudziłam się, spojrzałam przez okno - szaro i pada - już nawet mnie to nie wzruszyło. Jednak ku czci narodowej tradycji postanowienie na ów dzień było jedno - będziemy robić nic! Nasi Meksykanie nie musieli za bardzo starać się aby wejść w konwencję czystego lenistwa, gdyż doskonale znają ją ze swojego państwa. W meksyku nosi to nazwę - mañana - co dosłownie oznacza jutro a w przenośni - co masz zrobić dziś zrób jutro :D Nasz bunt przeciwko jakimkolwiek wysiłkom zaczął się od śniadania zjedzonego w piżamach o godzinie 13. Po dłuuugich przygotowaniach i pośniadaniowej "sobremesie" (kto czytał notkę o Wielkanocy będzie wiedział co to jest) ruszyliśmy do centrum w nadziei na obejrzenie jakiś pochodów pierwszomajowych. Mimo naszego ogólnego opóźnienia zdążyliśmy na paradę.

Najpierw zastaliśmy ludzi wpatrzonych w wykrzykującego coś ze sceny człowieka i pełno różnych dziwnych transparentów:




Takie obrazki coś mi przypominają ;)



I nagle orkiestra zaczęła grać i ruszył pochód 1 majowy. W pewnym momencie zorientowałam się, że jestem na swojej pierwszej 1majowej paradzie w życiu i to w Norwegii!


nawet polskie akcenty się znalazły:


Parada szła, szła i końca jej nie było widać więc znudzeni poszliśmy oglądać nowe żywe! okazy na targu rybnym:


i te nieżywe też:

Następnie spacerek wokoło portu i.... spotkaliśmy mojego ulubionego psa, najpiękniejszego pieska na ziemi! ;)
Oto Figo zabawowy 3 latek!


Właścicielka Figo było lekko zdziwiona moim wielkim entuzjazmem. Jak się okazało mopsy, które w Polsce naprawdę są rzadko spotykane w Norwegii są tak popularne jak u nas jamniki. Centrum mopsów jest podobno w Stavanger!
Trochę jeszcze spacerowaliśmy po centrum i udało się mi zrobić zdjęcia pewnej norweskiej tradycji.

Nasz leniwy dzień w końcu niestety skończył się na nauce - co zrobić - to Norwegia a nie Polska ;) Pozostaje jedynie nostalgia za ojczyzną ;>