czwartek, 8 maja 2008

witaj maj!

Oto i nadszedł maj - jak to szybko zleciało! Notki o "Bergenes Tidende" jeszcze nie będzie, ponieważ w przyszłym tygodniu idziemy do drukarni i wtedy dopiero będzie publikacja całości ;) Dziś będą różne rzeczy i różne fotki zupełnie random i pewnie dla większości mało ciekawe;)

1 maj
Zawsze gdy jestem za granicą 1 maja z utęsknieniem wracam myślami do Polski - oczami wyobraźni widzę grillowanie na balkonach bloków, stado dzikich turystów na Krupówkach, pseudoturystów na szlakach, roznegliżowane opalające się starsze panie w parkach i ogólne narodowe lenistwo. Tak, w takich rzadkich chwilach tęskno mi do naszego kraju a i poczucie tożsamości jakoś wzrasta 1 maja. W tym roku nie było inaczej. Obudziłam się, spojrzałam przez okno - szaro i pada - już nawet mnie to nie wzruszyło. Jednak ku czci narodowej tradycji postanowienie na ów dzień było jedno - będziemy robić nic! Nasi Meksykanie nie musieli za bardzo starać się aby wejść w konwencję czystego lenistwa, gdyż doskonale znają ją ze swojego państwa. W meksyku nosi to nazwę - mañana - co dosłownie oznacza jutro a w przenośni - co masz zrobić dziś zrób jutro :D Nasz bunt przeciwko jakimkolwiek wysiłkom zaczął się od śniadania zjedzonego w piżamach o godzinie 13. Po dłuuugich przygotowaniach i pośniadaniowej "sobremesie" (kto czytał notkę o Wielkanocy będzie wiedział co to jest) ruszyliśmy do centrum w nadziei na obejrzenie jakiś pochodów pierwszomajowych. Mimo naszego ogólnego opóźnienia zdążyliśmy na paradę.

Najpierw zastaliśmy ludzi wpatrzonych w wykrzykującego coś ze sceny człowieka i pełno różnych dziwnych transparentów:




Takie obrazki coś mi przypominają ;)



I nagle orkiestra zaczęła grać i ruszył pochód 1 majowy. W pewnym momencie zorientowałam się, że jestem na swojej pierwszej 1majowej paradzie w życiu i to w Norwegii!


nawet polskie akcenty się znalazły:


Parada szła, szła i końca jej nie było widać więc znudzeni poszliśmy oglądać nowe żywe! okazy na targu rybnym:


i te nieżywe też:

Następnie spacerek wokoło portu i.... spotkaliśmy mojego ulubionego psa, najpiękniejszego pieska na ziemi! ;)
Oto Figo zabawowy 3 latek!


Właścicielka Figo było lekko zdziwiona moim wielkim entuzjazmem. Jak się okazało mopsy, które w Polsce naprawdę są rzadko spotykane w Norwegii są tak popularne jak u nas jamniki. Centrum mopsów jest podobno w Stavanger!
Trochę jeszcze spacerowaliśmy po centrum i udało się mi zrobić zdjęcia pewnej norweskiej tradycji.

Nasz leniwy dzień w końcu niestety skończył się na nauce - co zrobić - to Norwegia a nie Polska ;) Pozostaje jedynie nostalgia za ojczyzną ;>

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

ależ Ty Karolka masz tam fajowsko :)
ile się tam dzieje...:)
super

:* pozdrawiam z Polski cieplutko

asia.w

Anonimowy pisze...

Witaj,nie wiem czy blog jest jeszcze aktualny nie znamy się, ale bardzo podoba mi się Twoja historia. Chciałabym wyjechać do Norwegi na studia i może coś więcej, niestety nigdzie nie mogę uzyskać pożądanych przeze mnie informacji, a Ty masz wiedzę z autopsji. Jeśli byś mogła to chciałabym Cię poprosić o kontakt pod adresem rumi2904@wp.pl
Pozdrawiam i z góry dziękuje za kontakt.